“Za oknem szaro”. To zdanie niebezpiecznie często otwiera moje artykuły. Cóż jednak robić – za oknem JEST szaro! Tym przyjemniej przenieść się pod niebieskie niebo Italii i powspominać mistrzów koloru. Gotowi na drugą część rozważań o włoskiej sztuce? Jedziemy!
Nasz pierwszy przystanek to wiek XVI – wówczas we Włoszech pojawił się manieryzm. W malarstwie jego przedstawicielem był m.in. wielki Wenecjanin noszący dźwięczną ksywkę Tintoretto czyli Farbiarczyk (jego ojciec był farbiarzem tkanin). Ktoś o takim przydomku jest poniekąd skazany na spędzenie życia na łączeniu barw, czyż nie?
Tintoretto – Przeniesienie ciała św. Marka
W Rzymie – wybaczcie, znowu skakać będziemy na linii Venezia-Roma – rodził się wówczas barok. Swoje wspaniałe rzeźby i projekty architektoniczne tworzył Giovanni Lorenzo Bernini, znany Wam już z wędrówek po Gallerii Borghese.
Bernini – Fontanna Trytona
Rok 1571 to data narodzin kolejnego Michała Anioła – myli się bowiem ten, kto łączy te imiona jedynie z autorem fresków w Kaplicy Sykstyńskiej. Michelangelo zwał się również inny wielki malarz, znany Wam lepiej jako Caravaggio. Ten mistrz realizmu wprowadził na swe płótna ostry światłocień – po włosku chiaroscuro (jeśli komuś termin jest nieznany, niech wyjrzy za okno – u nas jakoś bardziej scuro niż chiaro). Oprócz niewątpliwych zasług artystycznych – jak byśmy powiedzieli na lekcji w podstawówce: “Caravaggio wielkim malarzem był” – zasłynął także jako awanturnik i buntownik, który zmarł tajemniczą śmiercią po burzliwym i pełnym skandali życiu. Skandale te dotyczyły zresztą zarówno jego życia osobistego, jak i podejścia do sztuki. Caravaggio odrzucał bowiem mistycyzm, a celebrował to, co ziemskie i ludzkie, choćby w najmniej atrakcyjnej formie. Powszechnie wiadomo na przykład, iż do namalowania obrazu “Śmierć Marii” wykorzystał zwłoki utopionej prostytutki, co, rzecz jasna, wywołało oburzenie ówczesnych funkcjonariuszy kościelnych.
Caravaggio – Śmierć Marii
Z Rzymu znowu szybujemy do Wenecji – w okresie rokoka rozkwitało tutaj malarstwo dekoracyjne (Tiepolo) i rodzajowe (Longhi) oraz weduty (Canal). Szczególnie polecam Wam cykl fresków w Palazzo Labia, autorstwa pierwszego artysty. Dzieła poświęcone królowej Kleopatrze i Markowi Antoniuszowi – znanych Wam być może z moich artykułów na Oliwazoliwek.pl – zadziwiają kunsztem i… nieoczekiwanym ujęciem tematu. Oto wschodnia królowa Kleopatra jawi się jako okrągła blondyna z rumianymi policzkami! Mam też inną wenecką ciekawostkę: pan Kanał – mam na myśli ostatniego z wymienionych w tym paragrafie malarzy – przedstawiał się zwykle jako Canaletto. Kto się pilnie uczył w szkole, pomyśli od razu: “Bernardo Bellotto zwanego Canaletto”. I tu… wpadka! Bernardo Bellotto był krewnym “prawdziwego” Canaletto i posługiwał się tym przydomkiem głównie po to, aby wspomóc swoją polską karierę na dworze Stanisława Augusta. Jak widać, słynne nazwisko liczyło się w XVIII wieku tak samo, jak dziś. Kiedy ktoś wspomina przy Was o Canaletto, pamiętajcie, że ten właściwy nigdy w Warszawie nie zawitał.
Tiepolo – Uczta Kleopatry
Canaletto – Canale Grande i kościól Santa Maria della Salute
Wrzucamy teraz szósty bieg i pędzimy, pędzimy – czas już na klasycyzm w rzeźbie i wielkiego Antonio Canovę. Jego również poznaliście już przy okazji zwiedzania Gallerii Borghese. Jeśli nadal jesteście spragnieni kontaktu z jego twórczością, a jednocześnie chcecie poznać sztukę włoską bliższą naszym czasom, odwiedźcie Galleria Nazionale d’Arte Moderna e Contemporanea w Rzymie – na drugim krańcu parku Villa Borghese. Swą wizytę rozpocznijcie od Sali Herkulesa (Sala d’Ercole), gdzie pyszni się wspaniała rzeźba Canovy, a w większość sobót odbywają się koncerty muzyki klasycznej. Gdy nasycicie już oczy i uszy (na koncert zdecydowanie warto się udać!), przespacerujcie się po reszcie galerii, śledząc kolejne prądy w malarstwie włoskim, szczególnie zaś – nurt romantyczny. Założę się, że większość z Was zna obraz “Pocałunek” Hayeza. W całej okazałości można go zobaczyć właśnie tutaj! Muzeum zaprasza także na spotkanie z grupą zwaną Macchiaioli, która sformułowana we Włoszech iście impresjonistyczny program, a następnie ze wspaniałym włoskim futuryzmem. Koniecznie musicie zapoznać się z twórczością Boccioniego, Carrà i Severini, a następnie zagłębić w malarstwo metafizyczne Chirica.
Hayez – Pocałunek
Carrà – Pogrzeb anarchisty Gialli
Chirico – Pieśń miłosna
Po przygodach z futuryzmem i metafizyką jak znalazł będzie spacer po Villi Borghese. Możecie poszukać chiaroscuro wśród drzew (we Włoszech zdecydowanie łatwiej o znalezienie odrobiny chiaro nawet w listopadzie), a następnie udać się na dobre lody… Czyim autem jedziemy?!
Tekst: Julia Wollner
Ilustracje: Wikimedia Commons
No Comment