fbpx
Napisz do nas! redakcja@forzaitalia.pl

Mazurskie szutry

Mazurskie szutry

W poszukiwaniu najlepszych dróg w naszym kraju pierwsze myśli kierujemy zazwyczaj w kierunku gór. Serpentyny, ostre zakręty i podnoszące poziom adrenaliny ciasne agrafki zawsze dostarczają najsilniejszych emocji – nie bez przyczyny najwięcej imprez motosportowych odbywa się właśnie na południu Polski. Warto jednak pamiętać, że największa z nich – Rajd Polski, zaliczany do WRC – odbywał się w zupełnie innym miejscu, bo na Mazurach. Czy to dobry pomysł, aby wybrać się w okolice słynnych, polodowcowych jezior i na tutejszych szutrach zaznać motoryzacyjnej nirwany? Sprawdziliśmy.

Mapki oesów można bez problemu znaleźć w internecie. Miejsca startów odcinków znajdują się najczęściej w łatwych do znalezienia w nawigacji miejscowościach – nie mamy więc najmniejszego problemu z trafieniem. Zatrzymujemy się, odliczamy i gaz do dechy. Pomimo rozmoczonego szutru samochód sprawnie przyspiesza. Przez moment czujemy się jak prawdziwi zawodnicy, jednak już przy zawrotnej prędkości 40 km/h noga sama cofa się z prawego pedału. Sportowe ambicje pryskają, a do głosu dochodzi jedynie chęć powrotu do domu samochodem o niezmienionej ilości kół. Niestety szybko przekonujemy się, że dynamiczna jazda po mazurskich szutrach jest możliwa wyłącznie pod warunkiem, że prowadzimy samochód specjalnie do tego przygotowany. Albo taki, na którego integralności zupełnie nam nie zależy. Zawsze podziwiałem samochody rajdowe, ale teraz przekonując się po jakich dziurach muszą pędzić, jeszcze bardziej doceniam ich trwałość i lepiej rozumiem, po co co chwilę są przebudowywane.
Na wyprawę wybraliśmy się pod koniec stycznia. Topniejące śniegi rozmoczyły szutrowe drogi do tego stopnia, że czasem ich przejazd to prawdziwy off-road. W zacienionych miejscach śnieg cały czas jeszcze zalega. Po jego dziewiczym stanie widać, że nikt tu nie jechał od kilku tygodni. W paru miejscach żałuję, że w ogóle tu wjechałem. Wąska, polna dróżka nie daje nawet najmniejszych szans na zawrócenie. Trzeba jechać dalej i zaufać swojemu pojazdowi. Muszę przyznać, że w tych warunkach nasze uterenowione Tipo bardzo pozytywnie mnie zaskakuje. Choć po modnym SUVie nie można się za dużo spodziewać, to wóz udowadnia, że błota się nie boi. Stresuje nas nisko poprowadzona listwa pod przednim zderzakiem, ale na szczęście w miękkim błocie udaje się jej nie uszkodzić.
O motosportowych ambicjach szybko zapominamy, jednak mimo to wizytę na odcinkach specjalnych uważamy za bardzo udaną. Dlaczego? Przez niezapomniane krajobrazy. Cudowne, piękne, malownicze! Zamiast zastanawiać się jaką linią wejść w zakręt, lepiej się zatrzymać, wysiąść i napawać widokiem pofalowanej mazurskiej panoramy.

To nie jest tak, że na Mazurach trzeba zapomnieć o przyjemności z prowadzenia. O nie! Przecież pomiędzy odcinkami specjalnymi są jeszcze dojazdówki. To właśnie one powodują, że na mojej twarzy pojawia się coraz większy uśmiech. Wąskie drogi, gęsto obsadzone rosłymi drzewami, mogą na pierwszy rzut oka wyglądać groźnie, jednak cudownie poprowadzona wstęga asfaltu z niepoliczalną ilością zakrętów sprawia, że nawet kluskowaty Jeep potrafi przynieść ogromną radość z prowadzenia.

Dlaczego nazywam nasz pojazd uterenowionym Tipo? Marka Jeep wymieniana jest ostatnio jednym tchem razem z Fiatem i Alfą. Są składowymi jednego koncernu. Wsiadając do nowego Compassa czuję się jak we włoskim samochodzie. Kierownica i obudowa jej kolumny, manetki od kierunkowskazów i wycieraczek, system multimedialny, włącznik świateł… wszystko identyczne, jak w modelach Tipo, 500L i 500X. Dodano sporo elektronicznych bajerów, których próżno szukać w autach z Turynu, użyto lepszych skór, zmieniono ikonki na ekranie, ale włoski styl jest w Jeepie aż za bardzo wyczuwalny. Niby nie ma w tym niczego złego, ale z drugiej strony od amerykańskiej marki można by oczekiwać trochę innego klimatu.

Mazury kojarzone są głównie z jeziorami, a ich zwiedzanie odbywa się zazwyczaj z pokładu łódki. Jednak mnie zdecydowanie bardziej spodobały się zza kierownicy samochodu. Cudowne pagórkowate krajobrazy i wspaniale kręte drogi powodują, że dobrze jest się tu wybrać o każdej porze roku, nie oglądając się na sprzyjający stan wód i pomyślne wiatry. Czy warto podczas swoich wojaży zwrócić uwagę na odcinki specjalne Rajdu Polski? Tak, ale tutaj dojazdówki potrafią smakować lepiej, niż OSy.

Tekst i zdjęcia: Piotr Krasiński (Fotopatologia.pl)

Fiat 124 Sport Spider Europa
Previous post
FCA rusza z oficjalnym programem renowacji klasycznych aut
Next post
Plebiscyt Auto Lider 2017 – modele FCA w gronie zwycięzców.

1 Comment

  1. 25 lutego 2018 at 21:02 — Odpowiedz

    […] Planując trasy przejazdów po okolicy, inspirowaliśmy się przebiegiem odcinków specjalnych Rajdu Polski, który odbywał się w tym rejonie. O tym, czy było to słuszne posunięcie, można przeczytać w artykule na ForzaItalia.pl. […]

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

*

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back
SHARE

Mazurskie szutry