Minął aktywny rok w życiu ForzaItalia.pl. Staramy się ciekawie relacjonować nasze przygody i dokumentować je materiałami dobrej jakości. Pokusiliśmy się o zestawienie – naszym zdaniem – najciekawszych zdjęć z minionego roku. Zapraszamy do krótkiego podsumowania kilku redakcyjnych fotografów.
Piotr Krasiński – fotopatologia.pl
To nie nowość, że fotografowanie samochodów sprawia mi ogromną przyjemność. Tym razem było jednak inaczej. Podczas mojej krótkiej przygody z Abarthem 124 chciałem tylko jednego – jeździć. Każda konieczność zwolnienia dla rozejrzenia się za odpowiednim plenerem, sprawiała ból. Po aparat sięgałem niechętnie. Gdzieś jednak tliło się we mnie trochę poczucia obowiązku. Jestem zadowolony, że jakość zdjęć z tego testu nie odzwierciedla mojego nastawienia do ich wykonywania.
Sytuacja trochę lepiej wyglądała w przypadku testu Giulii Veloce. Na czerpanie radości z jazdy tym samochodem miałem kilka dni, więc łatwiej było wygospodarować parę chwil, na jego fotografowanie. Podobnie jak w przypadku Abartha nie było to jednak łatwe. Właściwości jezdne i osiągi Giulii są opętańcze – dlatego kolegiata w Tumie była jednym z najlepszych miejsc, w jakie można było pojechać tym demonicznym pojazdem.
Łatwo nie było też z fotografowaniem podczas Concorso d’Eleganza. Po wejściu na teren imprezy bardziej byłem skupiony za zbieraniu szczęki z ziemi i walce z uginającymi się kolanami, niż na sięganiu po aparat. Na szczęście po godzinie błędnego chodzenia pomiędzy eksponatami, zacząłem już normalnie funkcjonować i mogłem zająć się fotografowaniem. W tak pięknych okolicznościach przyrody udało się zrobić kilka dobrych zdjęć.
Aparaty cyfrowe to fantastyczne urządzenia, ale możliwość obcowania z ich mechanicznymi poprzednikami daje mi wyjątkowo dużo satysfakcji. Nie tylko samo uczucie przewijania kliszy przy pomocy dźwigienki jest przyjemne. Dźwięk naciąganej migawki, zapach filmu – to wszystko ma wpływ na proces fotografowania. Znaczenie ma też brak wymyślnego, matrycowego pomiaru światła. Nad wszystkim trzeba pomyśleć, a o swoim gapiostwie dowiadujemy się dopiero po po wywołaniu filmu. I choć moje zdjęcia z wyjazdu Tipo na plażę Stilo są dalekie od technicznej doskonałości, to mam do nich duży sentyment.
Pogoda nieraz krzyżowała nam szyki podczas fotografowania samochodów. Ze szczegółowo zaplanowanej sesji zdjęciowej czerwonej Giulii nic nie wyszło. Zamiast kadrować, trzeba było chować się przed szalejącym orkanem. Na szczęście nie zawsze mieliśmy takiego pecha. W przypadku testu Fiata Fullback wszystko wyszło lepiej, niż mogliśmy sobie wymarzyć. Piękne warmińskie pejzaże skryte pod puszystą śniegową powłoką i samochód, który pozwolił nam zgłębić w słabo dostępne zakątki tej krainy. Wspaniale.
Bartek Lichocki – Fot. Bartlee
Nie pamiętam tak wyczekiwanego dnia w tym roku. W końcu w nasze ręce trafiła Giulia i do tego w wersji Veloce. W związku z tym zaplanowaliśmy intensywny dzień, który zaczął się od sesji z klasyczną Giulią, następnie udaliśmy się do Poznania, gdzie czekała na nas Alfa 75. Wisienką na torcie było spotkanie na Torze Poznań z Giulią Quadrifoglio.
Włoska interpretacja Mazdy MX-5. Auta niby do siebie podobne, ale Włosi mieli dobry pomysł, jak dodać charakteru i pikanterii. 170 KM, świetna skrzynia biegów (zapożyczona z Mazdy), twarde zawieszenie i ryczący wydech. Oto idealny funcar na weekendową przejażdżkę!
Wcześniej był Abarth, a potem pojawił się u nas „cywilny” Fiat 124. Jak się okazało, auto znacznie przyjemniejsze do jazdy na co dzień, zdecydowanie bardziej komfortowe i cichsze. Pokochałem Abartha, ale zwykły Fiat 124 jest pojazdem, z którym można łatwiej żyć na co dzień 🙂
Uwielbiam Fiata 500 i najchętniej zająłbym się zbieraniem wszystkich edycji: wersji specjalnych i tych zwykłych też 😉 Dlatego bardzo czekałem, aż w moje ręce wpadnie 500 Anniversario. Majtkowy kolor, dziwne felgi, mnóstwo chromu – to cechy idealnego „modelu” do fotografowania 🙂
Niestety w tym roku nie mogłem uczestniczyć w zbyt wielu eventach, dlatego kiedy usłyszałem, że klubowa Giulia będzie brała udział w Warszawskim Rajdzie Historycznym, od razu zgłosiłem chęć uczestnictwa w tej imprezie jako „Prywatna obsługa foto zespołu ForzaItalia.pl” 😉 Wspaniała pogoda, piękna krajobrazy no i Giulia, która w każdych warunkach wygląda zjawiskowo. O tak, długo będę pamiętał ten dzień 🙂
Jakub Strzemżalski
Na dłuższe spotkanie z tym autem czekałem z dużym niepokojem. Giulia na szczęście spełniła jednak moje główne wymaganie stawiane przed współczesną Alfą – zachęca do spontanicznego ruszenia w trasę, pokręcenia się po mieście wieczorem, bez celu, dla przyjemności, tak jak kiedyś ruszałem w trasę swoją Gtv. Zdjęcie powyżej wykonałem właśnie jednego popołudnia, kiedy słońce już powoli znikało za horyzontem, ulice pustoszały, a ja ruszałem po prostu się przejechać.
Concorso d’Eleganza Villa d’Este to obowiązkowa impreza dla każdego miłośnika klasycznej motoryzacji. W tym roku udało mi się w końcu tam wybrać i w doborowym towarzystwie nacieszyć oko najpiękniejszymi pojazdami i wszechobecną elegancją miejsca. To jedno zdjęcie, moim zdaniem, podsumowuje to wydarzenie najlepiej. Jest ważne tym bardziej, iż Fiat 8V w tle jest w rękach polskiego kolekcjonera, z którym mogliśmy wspólnie obserwować konkurs od zaplecza i cieszyć się z jego triumfu.
Spacerując po uliczkach Pescary w trakcie wypoczynku natknąłem się na taką scenę – dwóch eleganckich panów w słusznym już wieku wsiadało do zaparkowanego na ulicy Fiata 500 Nuova. Obrazek na włoskich ulicach wcalenie taki rzadki, ale w pewien sposób magiczny. Wyczuwałem ich wieloletnią przyjaźń – nie tylko ze sobą, ale także i z Fiatem, którym mieli wybrać się na przejażdżkę.
Abarth zaskakująco wzbudził we mnie mieszane uczucia. Redakcyjni koledzy pukali się w głowę kiedy argumentowałem, co mi w tym aucie nie pasuje. Deszczowa aura, w jakiej było mi dane przebyć pierwsze kilometry, właściwie powinna pomagać w cieszeniu się jego zadziornych charakterem – wystarczyło wyłączyć kontrolę trakcji 🙂 To bardzo udane auto, można faktycznie poczuć się jak rajdowiec na odcinkach specjalnych dzięki doznaniom towarzyszącym jeździe i wrzeszczącemu wydechowi. W tym miejscu, w deszczu, miał taki bardzo mroczny charakter, który do niego pasuje – to nie jest łagodna bulwarówka.
Mam dużą przerwę w aktywnym udziale w track dayach. Liczę na to, że w 2018 to zmienię. Z przyjemnością wybrałem się na kolejną edycję Italian Track Day. Bardzo słoneczny dzień, kilkadziesiąt włoskich aut i dużo możliwości na uchwycenie ich dynamiki na zdjęciach. Najbardziej spodobało mi się jednak ujęcie 4C: przyczajonej na krętej, treningowej próbie na głównej nitce toru. Odpowiednie auto w odpowiednim miejscu.
No Comment