Franco Scaglione, przed wojną projektant odzieży, zajął się designem samochodowym tuż po roku 1945, najpierw krótko w firmie Pininfarina, potem u Nuccia Bertonego – i z tego okresu pochodzą jego największe dzieła.
Bertone, który sam nie projektował, za to miał niebywały dar wyszukiwania talentów (po Scaglionem zatrudnił Giorgia Giugiaro, a niedługo później Marcello Gandiniego), zostawił mu pełną swobodę twórczą. Rozgłos przyniosły mu w połowie lat 50-tych wizjonerskie projekty BAT 5, 7 i 9 (a właściwie B.A.T. – Bertone Aerodinamica Tecnica) oparte na bazie Alfa Romeo 1900. Krótko później zaprojektował Giuliettę Sprint. Był to samochód, którego obraz – piękne, czerwone coupe o rasowej i eleganckiej linii, uosabiał prestiż i marzenia o Alfa Romeo w końcu lat 50-tych i na początku następnej dekady (później w tej roli zmienił Giuliettę równie legendarny Spider na bazie Giulii).
Jednak w latach 60-tych Scaglione nie pracował już w firmie Bertone: najpierw był współudziałowcem w niezwykłym, prawie już zapomnianym przedsięwzięciu Intermeccanica, gdzie projektował oszałamiające fuoriserie, przeznaczone głównie na rynek USA. Przez niecałe 8 lat działalności firma ta zbudowała kilkaset pojazdów; chyba najbardziej znanym stała się Intermeccanica Indra. Dla Scaglionego ta firma była wszystkim: pracował jak genialny, na pół obłąkany artysta. Jej upadek pociągnął za sobą depresję, kryzys twórczy, a później prawdziwy dramat człowieka, który (mimo przejściowych prób pracy w Fiacie) porzucił swe powołanie i osiadł w małej miejscowości w Toskanii, gdzie żył w ubóstwie i zapomnieniu do początku lat 90-tych. Nawet dokładną datę jego śmierci trudno jest dziś ustalić.
W okresie tym tylko jedno wydarzenie przypomniało na krótko o jego istnieniu. Około 1990 r. przez toskańską prowincję przejeżdżał rajd towarzyski, zorganizowany przy okazji zlotu miłośników Alfa Romeo. Na rynek w miejscowości, w której mieszkał Franco, zajechały z grzmieniem silników piękne, błyszczące, starsze i nowsze Alfy. Schorowany starzec stał w otwartym oknie swojego skromnego mieszkania i spośród wszystkich stojących i manewrujących na dole samochodów wpatrywał się w swoją Giuliettę. Zwróciło to uwagę dziennikarza, który przygotowywał reportaż z imprezy. „Kim jest ten człowiek, tam, na piętrze?” – zapytał zgromadzonych miejscowych, bo niesamowity wygląd i wyraz twarzy artysty przykuł jego uwagę. „To ten, który ją zaprojektował” – odpowiedział młody chłopak, wskazując głową na Giuliettę. „To niemożliwe! ” – zaprotestował dziennikarz. „Ten model rysował sam wielki Franco Scaglione„. „Ależ tak” – brzmiała odpowiedź – „to właśnie jest Franco Scaglione! „.
Dziennikarz już pytając przeczuwał, że stoi wobec sytuacji niezwykłej. Podszedł do portalu kamieniczki i spojrzał na tabliczkę przy dzwonku. Sięgnął do przycisku, ale cofnął rękę. Drżały mu kolana – to stanowczo nie była właściwa chwila.
W kilka tygodni później dziennikarz spotkał się ze Scaglione w jego domu. Powstał z tego wywiad-rzeka, opublikowany w jednym z roczników „Ruoteclassiche”, na krótko przed śmiercią artysty.
No Comment