Alfa Romeo Stelvio Quadrifoglio – czy ten samochód trzeba komuś przedstawiać? Chyba nie. Darujmy sobie więc pisanie o jego parametrach, tylko od razu przejdźmy do najciekawszego – czyli tego, jak się nim jeździ.
Bardzo długo czekałem na możliwość przejechania się Stelvio z koniczyną na przednim błotniku. Interesowała mnie głównie jedna kwestia – jak wrażenia z jazdy różnią się od tych, które płyną z podróży za kierownicą Giulii Quadrifoglio.
To pytanie jest bardzo uzasadnione. Oba samochody są nie tylko do siebie podobne stylistycznie i wyposażone w prawie identyczne wnętrza, ale też zbudowano je na tej samej płycie podłogowej, a pod maskami pracuje dokładnie ten sam silnik o mocy 510 KM. Są jednak dwie rzeczy, które te samochody od siebie odróżniają.
Wprawdzie specjaliści od marketingu próbują nam ciągle wmawiać, że prawa fizyki już dawno przeniesiono do lamusa, ale do nas to nie trafia – samochód, który jest wyższy i cięższy musi się gorzej prowadzić od podobnego, który jest niższy i lżejszy. Stawia to Stelvio na przegranej pozycji już na starcie. Ale czy na pewno? W końcu SUV ma jednego asa w rękawie – napęd Q4!
Giulia wyposażona jest w klasyczny układ napędowy, czyli moc przenoszona jest wyłącznie na tylne koła. Wymieniane jest to jako jedna z największych zalet tego modelu. Jest też za to wychwalana przez wszystkich tych, którzy nazywają siebie „prawdziwymi petrolheadami”. Ale czy faktycznie 510 koni przenoszonych tylko na jedną oś to takie dobrodziejstwo? Zależy od warunków i tego, co zamierzamy robić z naszym samochodem.
Jeśli jesteśmy na torze, zabawa w Giulii jest wyśmienita. Bardziej sprawni kierowcy docenią też napęd tego modelu na górskich serpentynach. Ale czy zawsze jest tak dobrze? Niestety nie. Z gazem trzeba obchodzić się tu z bardzo dużym wyczuciem. Nawet w trybie Dynamic, w którym aktywna jest kontrola trakcji, tył potrafi bardzo gwałtownie stracić przyczepność. O tym, że na mokrej nawierzchni trzeba bardzo uważać, raczej każdy pamięta. Ale temperatury opon? O tym w zwykłych samochodach się nie myśli, a tutaj trzeba! Wszystko to powoduje, że korzystanie z potencjału silnika i napędu tego samochodu to naprawdę sztuka.
W odróżnieniu od Giulii, Stelvio wyposażone jest w napęd na cztery koła Q4. Czy to coś pomaga? Tak! Czy różnica jest duża? Bardzo! Ogromna przyczepność i przewidywalność powoduje, że zmienia się charakter samochodu. Do Giulii trzeba podchodzić ostrożnie i z szacunkiem, do Stelvio można jak do starego kumpla.
Diametralnie różni się też możliwość wykorzystania trybu RACE, o który rozszerzone jest typowe dla Alfa Romeo pokrętło DNA. W tym ustawieniu oba modele otwierają wydech, aktywują najbardziej agresywne ustawienia oraz… całkowicie wyłączają kontrolę trakcji. Czy da się w tym trybie jeździć?
W przypadku Giulii tryb ten najlepiej zostawić sobie na wizyty na torze. Uwolniony spod elektronicznego kagańca tył może nawet doświadczonego i odpowiedzialnego kierowcę mocno zaskoczyć. W warunkach drogowych może skończyć się to różnie. W Stelvio? Spokojnie możemy z tymi ustawieniami jeździć po bułki. Skuteczność tego napędu jest tak duża, że kontrola trakcji zdaje się wręcz niepotrzebna. SUV zdecydowanie lepiej sprawdzi się też podczas jazdy w różnych warunkach pogodowych – nie przez większy prześwit, ale właśnie przez napęd.
Przejdźmy teraz do największej wady Stelvio, czyli nadwagi. Na co dzień jeżdżę niskimi samochodami, więc zawsze gdy wsiadam do jakiegoś SUVa, czuję się jak w ciężarówce. Kilka pierwszych zakrętów pokonuję z duszą na ramieniu zastanawiając się, czy pojazd aby na pewno nie przewróci się na bok?
Do Stelvio nie jest jednak trudno się przekonać. Już kilka pierwszych dynamicznie pokonanych zakrętów powoduje, że zaczynamy czuć do samochodu zaufanie. Czy pochyla się na zakrętach, czy płuży przodem? Zupełnie nie. Szybko można zapomnieć samochodem z jakim nadwoziem się podróżuje. Porównywanie Giulii i Stelvio wyposażonych w ten sam napęd, to jak smakowanie tej samej potrawy, tylko z ostrzejszym i łagodniejszym zestawem przypraw. Oczywiście to Giulia wydaje się tu mieć trochę bardziej wyrazisty smak.
W przypadku wersji Quadrifoglio porównanie to wygląda już jednak inaczej. Stelvio nie jest trochę rozwodnioną Giulią, ale samochodem o całkiem odmiennym charakterze. Zazwyczaj jestem bardzo sceptyczny wobec SUVów. Większa masa, wyżej położony środek ciężkości i większe opory aerodynamiczne – widzę w tym rodzaju nadwozia głównie wady. Dlatego też nie jest mi łatwo, nawet przed samym sobą przyznać się do tego, że jazda Stelvio zrobiła na mnie wyjątkowo pozytywne wrażenie. Bez problemu wybaczam temu samochodowi jego wady. Najbardziej doceniam natomiast to, że dzięki jego napędom nie tylko nie trzeba bać się ogromnej mocy, ale można z niej naprawdę korzystać.
Tekst i zdjęcia: Piotr Krasiński (Fotopatologia.pl)
1 Comment
[…] Więcej moich przemyśleń na temat Stelvio Quadrifoglio można znaleźć na ForzaItalia.pl. […]