fbpx
Napisz do nas! redakcja@forzaitalia.pl

Oko w oko z Maserati MC20

Oko w oko z Maserati MC20

Prace nad nowym modelem Maserati zaczęło od pustej kartki. Od zera powstał silnik, monocoque, zawieszenie oraz pomysł na wygląd samochodu. Ma to być otwarcie zupełnie nowego rozdziału w historii tej marki. Kolejne modele, które są już nieśmiało zapowiadane przez Maserati, mają czerpać z designu MC20 pełnymi garściami. Oznacza to że… mamy na co czekać! A czekanie to umili nam właśnie nowiutkie MC20.

Samochód ten mieliśmy przyjemność obejrzeć dzięki uprzejmości Maserati Pietrzak. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to jego wielkość. Na podstawie zdjęć można odnieść wrażenie, że to mały pojazd wielkości Alfy 4C. Otóż nie! MC20 jest konkurencją dla takich maszyn, jak Huracan, Ferrari 488 czy McLaren 570s. To bardzo poważny supersamochód! Jego konstrukcję oparto na wykonanym z włókna węglowego monocoque opracowanym wspólnie z firmą Dallara. Znana jest ona z budowania nadwozi samochodów wyścigowych, w tym bolidów F1 zespołu Haas. W Maserati MC20 nie powinno zatem zabraknąć sportowego ducha.

Podczas projektowania nowego MC20 inspirowano się silnie poprzednim modelem Maserati z centralnym silnikiem – modelem MC12. Ten ekstremalny pojazd bazował na Ferrari Enzo i był projektowany głównie z myślą o wygrywaniu wyścigów FIA GT. Wyprodukowano zaledwie 50 sztuk samochodów drogowych oraz 12 egzemplarzy Versione Corse. Wersja ta, to samochód wyścigowy GT1 sprzedawany prywatnym klientom do użytku podczas trackdayów. Zaprezentowany w salonie Maserati Pietrzak egzemplarz nosił numer seryjny 0000! To prawdziwy unikat!

W MC20 związki z Formułą 1 nie ograniczają się do nadwozia wykonanego z włókna węglowego. Inspiracje tym sportem można też znaleźć w nowym silniku Nettuno. Tak, zupełnie nowym! Choć ciągle się mówi o końcu epoki silników spalinowych, Maserati postanowiło opracować zupełnie nową jednostkę. Producent podkreśla, że zastosowano w niej rozwiązania zaczerpnięte z królowej motorsportu. O co dokładnie chodzi? O wstępną komorę spalania. W głowicy silnika znajduje się dodatkowa, mała komora, w której umieszczona jest świeca zapłonowa. Zapoczątkowany w ten sposób proces spalania sprawniej roznosi się po całym cylindrze i prowadzi do bardziej efektywnego spalania mieszanki. Na każdy cylinder przypadają tu dwa wtryskiwacze i dwie świece zapłonowe! Skomplikowane? Owszem, ale daje bardzo dobre efekty. 3 litry, 6 cylindrów w układzie V, 630 koni i 730 Nm. Do tego z nawiązką spełnione obecne wyśrubowane normy emisji spalin. Podczas prezentacji mieliśmy okazję posłuchać pracy silnika Nettuno – zapowiada się smakowicie. Chętnie usłyszymy go pod obciążeniem.

Wnętrze MC20 urządzono tak, aby nie odwracało uwagi kierowcy od prowadzenia. Znaleźć tu można tylko kilka fizycznych przełączników, z których najważniejszy ulokowano na prostej konsolce między fotelami. Pokrętłem tym można wybrać jeden z trybów pracy samochodu. Wśród kilku ustawień nie zabrakło trybu wyłączającego zupełnie kontrolę trakcji – będzie się czym pobawić.

Elementem zwracającym na siebie uwagę są unoszone do góry drzwi. Rozwiązanie to nie ma na celu jedynie wyglądać spektakularnie, ale też niesie ze sobą bardzo praktyczne korzyści. Możliwe było takie ukształtowanie podłogi i progów, które uczyniło wsiadanie do wnętrza wyjątkowo łatwym oraz pozwoliło na efektywne poprowadzenie kanałów powietrznych w przedniej części nadwozia.

A skoro już jesteśmy przy aerodynamice, warto zwrócić uwagę na bardzo elegancką linię tego samochodu, która pozbawiona jest jakichkolwiek spojlerów czy innych krzykliwych wizualnie elementów. Ale spokojnie – nie zapomniano tu o odpowiedniej aerodynamice! Za utrzymanie samochodu na drodze odpowiadają płaska podłoga, dyfuzor i wspomniane przed chwilą kanały powietrzne.

Przyglądając się z bliska MC20 i siedząc w jego kabinie można przekonać się, że pojazd został bardzo mądrze zaprojektowany oraz że faktycznie czuć tu związki z motorsportem. Nie możemy się doczekać, kiedy będziemy mogli sprawdzić, jak to wszystko sprawdza się podczas jazdy. Niestety prezentowany tu samochód to jeszcze prototyp. Dopracowany, z działającym silnikiem, ale nie homologowany do jazdy po drogach. Na egzemplarze pozwalające na jazdę trzeba poczekać do wiosny, kiedy na dobre ruszy produkcja. W pierwszym roku zostanie zbudowanych 400 egzemplarzy. Kilka z nich już zostało sprzedanych w naszym kraju! Aby MC20 mogło zamieszkać z naszym garażu, trzeba przygotować co najmniej około 1,1 mln złotych. Rozsądnie skonfigurowany egzemplarz to wydatek około 1,3 mln.

Pojawienie się modelu MC20 to bardzo dobra wiadomość. Maserati znów ma w ofercie samochód o sportowym nadwoziu i znów produkuje silnik własnego projektu. Cudownie! Z niecierpliwością czekamy na kolejne nowości od producenta z Modeny – na egzemplarze produkcyjne MC20 oraz na nowe modele.

Tekst i zdjęcia: Piotr Krasiński (Fotopatologia.pl)

Previous post
Nowy Fiat 500e w teście
Next post
27. miejsce na 43. załogi na torze Imola

1 Comment

  1. […] Po więcej informacji o tym samochodzie i bardziej szczegółowo opisane wrażenia odsyłam do mojego artykułu na ForzaItalia.pl […]

Skomentuj Maserati MC20 – pierwsze wrażenia – Fotopatologia Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

*

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back
SHARE

Oko w oko z Maserati MC20