W drodze licytacji na paryskiej aukcji 1 lutego 2023 roku, sprzedano Iso Grifo A3/C z 1965 roku za kwotę 680 000 euro.
Giotto Bizzarrini jest obecnie uważany za geniusza inżynierii, głównie dzięki swojemu zaangażowaniu w Ferrari w kluczowym okresie, ale nigdzie jego talenty nie zostały lepiej zademonstrowane, niż podczas pracy nad A3/C. Gwałtowne odejście z Ferrari odpowiadało jego destrukcyjnemu podejściu do inżynierii, a swoją zemstę realizował poprzez takie projekty, jak 250 GT SWB Breadvan, silnik V12 Lamborghini oraz współpracę z Commendatore Rivolta’s Iso.
Współpraca Bizzarriniego z Iso zaowocowała – z pomocą Pierluigiego Raggiego – stworzeniem A3/C, w którym wykorzystano skrócone podwozie Rivolty, zbudowane z zespawanych ze sobą stalowych profili oraz rurowej ramy nadwozia. Układ napędowy korzystał z potężnego silnika Corvette o pojemności 5,3 litra, zamontowanego jak najdalej z tyłu w celu optymalnego rozłożenia masy. Jednostka współpracowała z 4-biegową przekładnią T-10. Zawieszenie było równie zaawansowane – w pełni niezależne z przodu i wyposażone w komponenty De Dion z tyłu. Jednak najbardziej futurystycznym elementem A3/C było wspaniałe nadwozie, stworzone przez Bizzarriniego we współpracy z Piero Drogo. Ewolucja aerodynamicznego rozumienia Bizzarriniego jest oczywista, gdy porównuje się A3/C z jego wcześniejszymi pracami. Jego ukoronowaniem na torze wyścigowym było zwycięstwo w klasie podczas 24-godzinnego wyścigu Le Mans w 1965 roku.
Ten A3/C został dostarczony w marcu 1965 roku w oszałamiającym kolorze Grigio Argento Metallizzato jako jeden z 18. pożądanych, nitowanych samochodów z całkowicie aluminiowym nadwoziem. Najwyraźniej wypadek na początku jego życia spowodował powrót do fabryki, gdzie przywrócono go do specyfikacji Bizzarrini 5300. Wrócił do Niemiec, a później został wyeksportowany do USA. Podczas inspekcji w 2003 roku potwierdzono jego pochodzenie jako wczesnego Iso, a w 2012 roku został wysłany do specjalisty Salvatore Diomante, aby w pełni odrestaurować go do specyfikacji A3/C. Dzisiaj jest nie tylko godny uwagi ze względu na jego niezwykły kolor, ale również fakt, że to jeden z zaledwie 22. „nitowanych” sztuk. Nic więc dziwnego, że jego cena w drodze licytacji sięgnęła 680 000 euro.
Autor: Tomasz Nowak
Zdjęcia: RM Sotheby’s
No Comment