Premierze Maserati MC20 towarzyszyło wiele emocji – to nie tylko pierwszy nowy model tego producenta od wielu lat, ale też wyjątkowo inspirująca konstrukcja. Podczas projektowania zastosowano wiele technologii znanych prawie wyłącznie z torów wyścigowych. Pracuje tu też zupełnie nowy silnik skonstruowany i produkowany przez Maserati. Gdy tylko zobaczyliśmy pierwsze materiały dotyczące tego modelu, od razu zaczęliśmy marzyć o zajęciu miejsca za jego kierownicą. Dzięki uprzejmości Maserati Pietrzak nasze marzenie się spełniło i teraz możemy podzielić się wrażeniami z podróży tym niesamowicie ciekawym samochodem.
Budowę Maserati MC20 szczegółowo opisywaliśmy w relacji z polskiej premiery. Warto może jednak przypomnieć kilka najważniejszych faktów: samochód zbudowano w oparciu o wykonany z włókna węglowego monocoque. Zapewnia on nadwoziu wyjątkową sztywność i lekkość. Uwagę zwracają otwierane do góry drzwi. Nie jest to jednak tylko efekciarski zabieg stylistyczny. Ważne jest to, że biegnące przez nie kanały powietrzne zapewniają docisk aerodynamiczny, dzięki czemu sylwetka MC20 jest gładka i elegancka – bez wystających spoilerów. W tym wszystkim pomyślano nawet o wygodzie wsiadania do wnętrza. Mocno podcięte za przednimi kołami podwozie i wspomniane drzwi powodują, że zajęcie miejsca za kierownicą jest zaskakująco wygodne.
Maserati MC20 to samochód wyjątkowo dynamiczny, pozwalający na przeżycie ekstremalnych doznań. Warto jednak na spokojnie przyjrzeć się jego designowi. Zaprojektowana pod okiem Klaussa Busse bryła jest gładka i elegancka. Aby dać sobie dłuższą chwilę na przyjrzenie się temu kształtowi zanim znów wskoczymy za kierownicę i odpalimy Nettuno, postanowiliśmy większość zdjęć do tego artykułu wykonać na kliszy fotograficznej analogowym aparatem.
Opisując konstrukcję MC20 należy specjalnie pochylić się nad silnikiem. Maserati kiedyś sławne było ze swoich jednostek, jednak przez ostatnie lata nie produkowało ich samodzielnie. Choć zdecydowanie nie trzeba się wstydzić montowanych w Ghibli i Levante jednostek V6 Ferrari, to pewien niedosyt pozostawał. Na szczęście ten etap jest już za nami i znów możemy się cieszyć z jednostki napędowej wyprodukowanej w Modenie.
Jedną z najgłośniej reklamowych cech Nettuno są zastosowane w nim wstępne komory spalania. Rozwiązanie to wykorzystywane jest właściwie wyłącznie w silnikach wyczynowych. Dlaczego wcześniej nie zastosowano go w samochodzie drogowym? Sprawdza się ono najlepiej podczas sportowej jazdy na wysokich obrotach. Aby więc uczynić MC20 przyjaznym w codziennym użytkowaniu, producent zastosował tu podwójne systemy zasilania silnika – do jazdy sportowej i codziennej.
Jak to wygląda w praktyce? Maserati faktycznie potrafi mieć dwa oblicza. Gdy wyjeżdżaliśmy nim spod salonu, włączony był domyślny tryb GT. Samochód jest w nim łagodny, reakcje na gaz kulturalne, a zmiany biegów płynne. Można wręcz odnieść wrażenie, że jedzie się całkiem zwykłym samochodem. Czy to wada w przypadku takiego supercara? Naszym zdaniem nie. Dzięki temu pojazd zyskuje na funkcjonalności i może dzięki temu Maserati MC20 będą częściej wykorzystywane przez swoich właścicieli.
Kolejnym z dostępnych trybów jest Sport. Naszym zdaniem to ten najwłaściwszy do codziennej eksploatacji. Samochód robi się w nim żywszy, ale nadal nie ma najmniejszego problemu z utrzymaniem rozsądnych prędkości. Jeśli jednak wciśnie się mocniej prawy pedał, zareaguje błyskawicznym przyspieszeniem. Nie ma wyraźnej zwłoki spowodowanej turbo. Silnik jest też na tyle elastyczny, że zawrotne prędkości można osiągnąć jeszcze zanim skrzynia biegów zabierze się za dobranie optymalnego przełożenia.
Tryb Corsa to już opcja do jazdy prawdziwie sportowej. Dotknięcie pedału przyspieszenia wywołuje dramatyczne efekty. Mówienie o plecach wbijających się w fotel nie będzie wielką przesadą. Towarzyszą temu bardzo brutalne zmiany biegów – tutaj już nie ma miejsca na kompromisy. Można poczuć prawdziwie wyścigowy charakter MC20.
Podczas naszej wycieczki najnowszym Maserati byliśmy zaskoczeni komfortem tego samochodu. Od niskiego supercara, który porusza się na ogromnych felgach można by się spodziewać, że każda nierówność będzie powodować urazy kręgosłupa u kierowcy i pasażera. Nic z tych rzeczy! Inżynierom z Modeny udało się pogodzić komfort z bardzo dobrym wyczuciem zachowania pojazdu.
Czy czegoś jeszcze brakuje, żeby wyruszyć Maserati MC20 w daleką podróż? Może muzyki? Nie ma problemu – na pokładzie znajduje się system audiofilskiej firmy Sonus Faber. Nie jest to producent, który po prostu przykleja swoje logo we wnętrzach różnych samochodów. Poza MC20 głośniki tego włoskiego producenta znaleźć można jedynie w Pagani Huayrze. Podczas naszej podróży skupialiśmy się jednak głównie na tym, co najważniejsze – silniku i właściwościach jezdnych. O gadżetach i infotainmencie możemy powiedzieć tyle, że jest, działa i nie ma się do czego przyczepić. My głównie wsłuchiwaliśmy się w dźwięki płynące zza kabiny.
Od pierwszej chwili, gdy zobaczyliśmy ten samochód, mieliśmy bardzo wygórowane oczekiwania. Czy im sprostał? Oczywiście – i to nawet z dużą nawiązką. O wyśmienitych osiągach raczej nie trzeba wspominać – to oczywistość. Precyzyjne prowadzenie, silnik z charakterem? Wszystko na miejscu. Nie mieliśmy okazji przekonać się, jak MC20 zachowuje się na torze, ale jesteśmy pewni, że radzi sobie tam wyśmienicie.
Najbardziej zaskakujące było to, jak ten samochód może się sprawdzić w roli gran turismo. Zawieszenie bardzo dobrze odnajdowało się na śląskich drogach, a kabina jest rozsądnie rozplanowana. Bagażnik… może już nie przesadzajmy z opisywaniem praktyczności. Nie marzy się o jeździe Maserati dla bagażnika. Ważne jest jednak aby pamiętać, że samochody służą do jeżdżenia, a nie do trzymania pod kocem. MC20 to pojazd, który pozwoli kierowcy wyszaleć się na torze, a następnie zapewni wygodny powrót do domu – nawet jeśli do przejechania będzie kilkaset kilometrów.
Tekst i zdjęcia: Piotr Krasiński (Fotopatologia.pl)
No Comment