Fuji International Speedway to jeden z najbardziej rozpoznawalnych obiektów wyścigowych w Japonii. Tor o długości 4,563 km i 16 zakrętach, otwarty w 1965 roku, od dekad jest areną wyścigów długodystansowych, a od 2012 roku regularnie gości rundę FIA World Endurance Championship. Ferrari przez lata wywalczyło tu siedem zwycięstw w różnych klasach, w tym ostatnie – w 2024 roku, gdy załoga 296 LMGT3 sięgnęła po triumf.
W przeszłości zespół z Maranello miał tu wiele powodów do świętowania. Z siedmiu wygranych cztery przypadły na klasę LMGTE Pro (2014, 2015, 2017 i 2022), dwie na LMGTE Am (2017 i 2023), a jedna na LMGT3 (2024). Pierwszy sukces Ferrari w Japonii odniósł duet Toni Vilander i Gianmaria Bruni, którzy w 2014 roku poprowadzili 458 Italię do zwycięstwa w klasie przeznaczonej wyłącznie dla profesjonalnych kierowców. Rok później powtórzyli ten wyczyn, ponownie przecinając linię mety jako pierwsi.
Ostatnie zwycięstwo dla marki wywalczyli Davide Rigon, Thomas Flohr i Francesco Castellacci. W 2024 roku poprowadzili oni 296 LMGT3 w barwach Vista AF Corse do pierwszej w historii wygranej tego modelu w FIA WEC. Było to wydarzenie symboliczne, ponieważ auto zadebiutowało w mistrzostwach właśnie w tamtym sezonie.
Ferrari stara się również o sukcesy w topowej klasie Hypercar. Od debiutu 499P w 2023 roku najlepszymi rezultatami na Fuji były czwarte miejsce dla załogi Fuoco, Molina i Nielsen oraz piąte miejsce Pier Guidiego, Calado i Giovinazziego. Rok później szczęście już nie dopisało – załogi ukończyły wyścig dopiero na dziewiątej i dwunastej pozycji, a samochód z numerem 51 musiał się wycofać.
Tor Fuji ma długą historię w sportach motorowych. Od lat 60. gościł wyścigi prototypów, takie jak Fuji 1000 Miles czy Fuji 200 Miles. To właśnie w tym drugim wyścigu Ferrari sięgnęło po pierwsze zwycięstwo na japońskiej ziemi – w 1970 roku Scuderia Picchio Rosso 512 S prowadzona przez Gianpiero Morettiego i Corrado Manfrediniego zapisała się w historii.
Dziś Fuji uchodzi za tor szczególnie wymagający, ponieważ łączy w sobie bardzo szybkie odcinki oraz techniczne sekcje. Kierowcy podkreślają, że wymaga on maksymalnej koncentracji i płynności jazdy. Jak wyjaśnił Nicklas Nielsen, kierowca Ferrari 499P z numerem 50:
Tor Fuji jest bardzo interesujący, ponieważ łączy szybki pierwszy i drugi sektor z trzecim, który charakteryzuje się ciasnymi zakrętami. Pierwszy zakręt to jeden z najtrudniejszych punktów, bo dojeżdża się do niego z ogromną prędkością, na siódmym biegu. Po gwałtownym hamowaniu kluczowe jest trafienie w wierzchołek zakrętu, aby dobrze rozpocząć całe okrążenie. Na końcu długiej prostej wchodzimy w bardzo wymagającą sekcję szybkich zakrętów następujących po sobie. Wydają się one proste, ale wcale takie nie są. Prawidłowe podążanie optymalną linią bez najmniejszych wahań jest tu absolutnie kluczowe. Końcowy sektor z ostatnimi zakrętami to najtrudniejsza część całej pętli. Często spotyka się tam wiele innych aut, w tym GT, które w tej sekcji nie są dużo wolniejsze od Hypercarów, więc każdy manewr wyprzedzania musi być perfekcyjnie zaplanowany i wykonany. Trajektoria zależy od poziomu zużycia opon. Kluczowe jest idealne wyjście z zakrętu, aby jak najlepiej wykorzystać najdłuższą prostą w całym kalendarzu mistrzostw.
Ferrari, które od lat notuje sukcesy na Fuji, wciąż szuka tu swojego wielkiego triumfu w klasie Hypercar. Historia toru, bogata w emocje i zwycięstwa, pokazuje jednak, że jest to miejsce, gdzie włoska marka potrafi błyszczeć.
Autor: Tomasz Nowak
Zdjęcia: Materiały prasowe
1 Comment
Super art, grazie! Oby tym razem Ferrari pokazało klasę na którą przecież ich stać, bo samochód mają bardzo konkurencyjny, a strategów na szczęście nie z f1 🙂 PS. Czytam artykuły od jakiegoś czasu, ale nigdy nie komentowałem i postanowiłem to zmienić. Mega dobra strona. Dzięki za Waszą pracę.