fbpx
Napisz do nas! redakcja@forzaitalia.pl

Rytuał dla fanów, czyli odpalanie silnika V12 w Ferrari 250 GTO

Rytuał dla fanów, czyli odpalanie silnika V12 w Ferrari 250 GTO

Przekręcenie kluczyka w stacyjce i odstawienie stopy na pedał gazu nie wystarczy. Mityczne Ferrari 250 GTO (i wszystkie 12-cylindrowe samochody z tego okresu) wymaga niezwykle starannej, niemal obsesyjnej procedury. Przygotowaniem tym należy się cieszyć jak dobrym koniakiem, w oczekiwaniu na niezrównaną jazdę.

Rozgrzewanie silnika to był i wciąż jest dla fanów niemal magiczny rytuał. To ciekawe doświadczenie i możliwość obcowania z maszyną. Powodem tego rodzaju działań nie jest sentyment, ale wymóg techniczny. Historyczne jednostki V12 Ferrari, jakie trafiły m.in. do Ferrari GTO, miały zbiorniki oleju mogące pomieścić niemal 20 litrów płynu. Nowoczesne jednostki V12 montowane w Ferrari 812 i GTC4 Lusso są pełne już po wlaniu 10 litrów. Poza tym przewody olejowe, tzw. żyły dla silnika, nie były tak liczne i grube. W konsekwencji, aby uzyskać odpowiednią temperaturę i ciśnienie oleju w przypadku zabytkowej już jednostki V12, wymagana jest co najmniej 20-minutowa rozgrzewka, czyli tzw. czas przygotowawczy. 

To naprawdę przyjemny rytuał dla fanów, bo w tym czasie można naprawdę poczuć, jak silnik V12 ożywa, budzi się do życia, przygotowuje do uwolnienia całej swej niesamowitej mocy. Choć to nie tylko kwestia samego motoru, cały pojazd musi się rozgrzać, co wyjaśnił Gigi Barp, szef Ferrari Classiche:

W przypadku Ferrari GTO i wszystkich zabytkowych Ferrari, po włączeniu silnika na minutę najlepiej jest popchnąć cały samochód, delikatnie, tak aby wszystkie płyny odpowiedzialne za smarowanie i chłodzenie, mogły się rozgrzać i zacząć przepływać przez niego. W ten sposób, gdy silnik jest gotowy do śpiewu, zmiany biegów, staje się również gotowy do magicznej jazdy.

Proces ten w swojej książce – zatytułowanej Ferrari 250 GTO –  opisał także Jess Pourret, założyciel Ferrari Club France i wielki kolekcjoner Ferrari:

My, to znaczy ja i 3607 GT, byliśmy małżeństwem przez prawie 20 lat, a okres miesiąca miodowego nigdy się nie kończył. Dużo wspólnie robiliśmy. Dla mnie Ferrari GTO było źródłem przyjemności i frajdy jak żaden inny samochód, bo to więcej niż samochód. W garażu wszystko jest spokojne, aż do tego magicznego momentu, gdy zaczyna się zabawa. Scena jest oświetlona. Tam jest i bohaterka, skrywana pod warstwą kurzu, który przykrywa te kobiece formy. Zetrę kurz, zrobię krok do tyłu, żeby na nią spojrzeć. Jakże cudownie: ciało się świeci, ale jej wciąż jest zimno. 

Tymi słowami zaczął opisywać swój niemal fanatyczny rytuał odpalania samochodu, trwający zresztą bardzo długo:

Gaźniki Webera trochę rozpryskują się i wypluwają jakieś płomienie, które po prostu czuję, i wydzielają jakieś dziwne dźwięki, które wkrótce robią bang, a ostry dym zaczyna wypełniać garaż. Jakie to są chwile… Wszystkie 12 cylindrów pracuje, a po kilku minutach przy 1500 obr/min wszystko działa już całkowicie synchronicznie. Jeszcze ze sprzęgłem wciśniętym w podłogę wrzucam pierwszy bieg, a potem powoli je zwalniam. Ferrari GTO ożywa, a jego krew nagrzewa się pod słońcem, gdy wychodzimy z garażu. Jedziemy powoli przez dobre 15 minut: musisz mieć pewną cierpliwość do tego rytuału… Odpalam silnik ponownie i wszystkie 12 cylindrów wyskakują niczym ściśnięta sprężyna, a tłumiki ryczą jak fajerwerki na 4 lipca. Teraz temperatura jest odpowiednia.

Ferrari 250 GTO to jeden z najbardziej pożądanych samochodów na świecie. Auto jest warte więcej od złota w przeliczeniu na wagę – jeden z egzemplarzy został sprzedany na aukcji RM Sotheby’s za kwotę 48,4 mln dolarów.

Autor: Tomasz Nowak

Zdjęcia: Materiały prasowe

Previous post
Giulia Q trzeci raz z rzędu z nagrodą w plebiscycie Samochodu Roku 2020 What Car
Next post
Arthur Leclerc i Dino Beganovic dołączają do FDA

No Comment

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

*

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back
SHARE

Rytuał dla fanów, czyli odpalanie silnika V12 w Ferrari 250 GTO