Scuderia Ferrari rozpoczęło letnią przerwę mając na koncie 288 punktów w klasyfikacji konstruktorów, czyli zaledwie o 44 więcej od Red Bulla. Włoski zespół wciąż nie jest w swojej najlepszej formie i traci do liderów aż 150 punktów.
Pomimo bardzo dobrych prędkości rozwijanych na prostych, SF90 cierpi na niedobór docisku, co jest mocno widoczne na torach z wieloma wolnymi zakrętami. Niestety jest już zdecydowanie za późno, by powrócić do deski kreślarskiej, a to oznacza, że zespół może zapomnieć o czołowej lokacie w klasyfikacji konstruktorów. W ostatnim wywiadzie przeprowadzonym przez Autosport Mattia Binotto, pełniący funkcję szefa zespołu Scuderia Ferrari przyznał, jak bardzo żałuje, że nie położył większego nacisku na siłę docisku w fazie rozwoju SF90:
Gdybym cofnął się w czasie o rok, bardziej skupiłbym się na sile docisku w porównaniu z tym, co zrobiliśmy, nawet zwiększając opory powietrza. Wszyscy byliśmy zaskoczeni słabym występem naszych bolidów na początku sezonu – nawet nie chodziło o to, by być przed Mercedesem, ale chociaż móc z nimi konkurować, a tak nie było w Australii. Patrząc na pierwszą połowę sezonu można stwierdzić, że to dość dziwne jak w niektórych wyścigach poszczególne samochody dobrze sobie radzą, a inne nie – może nawet te bolidy, które były lepsze na początku sezonu na niektórych torach były znacznie wolniejsze. Niemal dla wszystkich w stawce ten sezon to wzloty i upadki.
Ferrari miało spore nadzieje i oczekiwania nawet po testach przedsezonowych, które pokazały w jak dobrej formie jest Mercedes ze swoim W10. Mimo nieudanej połowy sezonu, Scuderia Ferrari wciąż nie traci nadziei. Szef zespołu liczy na sukces w kolejnych rundach:
Wydaje mi się, że Spa i Monza wymagają większych prędkości na prostych, więc z pewnością powinniśmy być w stanie odnieść na tych torach większe sukcesy, ale i tak nie ma co liczyć, że przyjdą one łatwo. Nasi wszyscy rywale są bardzo mocni i nieustannie staramy sobie samym rzucać kolejne wyzwania.
Autor: Tomasz Nowak
Zdjęcia: Materiały prasowe
Brak komentarzy