fbpx
Napisz do nas! redakcja@forzaitalia.pl

10H of Nurburgring: 29. miejsce w generalce i 11. w klasie

10H of Nurburgring: 29. miejsce w generalce i 11. w klasie

W niedzielę, 13 lutego 2022 roku, około 20 minut po północy, zakończył się 10-godzinny wyścig na niemieckim torze Nurburgring, w konfiguracji GT. Wspomniane wydarzenie stanowiło rundę otwierającą sezon World Tour 2022. Zespół ForzaItalia.pl eRacing, po przejechaniu blisko 289 okrążeń (1487 kilometrów), zakończył rywalizację na 29. miejscu w klasyfikacji generalnej.

Przebieg wyścigu

Na starcie za kierownicą jedynego w stawce Ferrari 488 GT3 Evo 2020 zasiadł Łukasz Szakoła. We wczesnej fazie rywalizacji na lewym szybkim zakręcie nr 6 atak przypuścił kierowca Nissana GT-Ra. Doszło do kontaktu, destabilizacji Ferrari, utraty kontroli nad autem – Łukasz utrzymał się na torze, ale stał na środku krótkiej prostej między dwoma zakrętami, w dodatku obrócony w niewłaściwym kierunku. Zbita stawka poobijała włoski samochód z Maranello, co wymusiło na ekipie ForzaItalia.pl eRacing przedwczesną wizytę w alei serwisowej w celu naprawy sporych uszkodzeń. Oznaczało to spadek ze startowej pozycji nr 24, na 44. lokatę. Przez pozostałe 9 godzin Łukasz Szakoła oraz jego zmiennicy – Mateusz Książek i Przemysław Ostrouch – odrabiali straty.

Udało się uniknąć kary za ścięcia, jednak przez dwa nieznaczne uderzenia w poprzedzające pojazdy, zespół ForzaItalia.pl eRacing musiał odbyć dwie kary przejazdu przez aleję serwisową. Błąd popełnił także Łukasz Szakoła, który po najechaniu na zewnętrzną tarkę, na wyjściu z łuku nr 2, utracił kontrolę nad pojazdem. Po wyścigu potwierdziła się teza, że jechał on wtedy na zużytym komplecie opon – omyłkowo mechanicy założyli uprzednio używane ogumienie, zamiast świeżego. 

Na uwagę zasługuje tempo, jakim dysponowali kierowcy Ferrari. Szczególnie dobrze na tle konkurentów radził sobie Przemysław Ostrouch, któremu przypadło najwięcej okrążeń w deszczowych warunkach – był on w stanie utrzymywać tempo załogi jadącej na piątym miejscu. 

Na ostatnich okrążeniach rozegrała się walka o utrzymanie 28. miejsca między Łukaszem Szakołą, a kierowcą BMW M4 GT3 z numerem 102, Henrym Handym. Niemiecki samochód opóźnił dohamowanie do pierwszego zakrętu, w wyniku czego uderzył w Ferrari nr 500, destabilizując je. Pomimo oczywistej winy, kierowca BMW bez najmniejszych skrupułów wykorzystał przewagę uzyskaną w nieprzepisowy sposób i wyprzedził włoski pojazd. Kontrowersje może wzbudzać decyzja sędziów, którzy nałożyli jedynie 5-sekundową karę. BMW zameldowało się na mecie ponad 6,5 sekundy przed Ferrari – niestety Łukasz popełnił błąd w szybkiej sekcji zakrętów Michaela Schumachera i musiał ratować się mocną kontrą na lekko wilgotnym torze. Na domiar złego, wspomniana walka nawiązała się między samochodami bezpośrednio rywalizującymi z drużyną ForzaItalia.pl eRacing w klasie PRO-Silver.

Najwięcej okrążeń w Ferrari 488 GT3 Evo 2020 z numerem 500, przejechał Przemysław (41% – około 118). Niewiele mniej należało do Łukasza (40% – około 116). Przez zaledwie 55 okrążeń (19%) samochód prowadził Mateusz. Najszybsze pojedyncze okrążenie wykręcił Łukasz, ustanowione na 280. kółku – 1:55.595. To 35. czas na tle całej stawki. 

Przebieg wyścigu obrazuje poniższy wykres:

Transmisja

Powtórkę z transmisji nadawanej na żywo można obejrzeć na oficjalnym kanale Racing Club International na YouTubie:

Wypowiedzi kierowców

Mateusz Książek:

Wyścig, z którego z pewnością nie możemy być zadowoleni. Incydent z początku, gdzie zostaliśmy poturbowani przez Nissana, mocno rzutował na to, co działo się dalej i z pewnością stanowił przyczynę dla kilku błędów, niepotrzebnego ryzyka czy niedopatrzeń, które dodatkowo pogłębiały problematyczną sytuację, w jakiej się znaleźliśmy. Pogoda również dość solidnie śmiała się nam w twarz, gdyż po przyspieszonym pierwszym postoju, ostatecznie wyszło tak, że zmiany warunków wychodziły w czasie na tyle niefortunnym, że musieliśmy zrobić 2 pity więcej od pozostałych. Same moje przejazdy były zbyt chaotyczne zarówno biorąc pod uwagę sytuację na torze, jak i moją jazdę ogółem. Nie było jak rozwinąć skrzydeł, gdyż nieustannie trafiałem na tłok na torze złożony głównie z aut, do których traciliśmy okrążenie. Pomimo widocznej przewagi tempa w większości przypadków, przebicie się było prawie awykonalne. Nie byliśmy demonami prędkości na prostych, co niejako wymuszało podejmowanie ryzyka w innych obszarach toru. Nie zawsze udawało się znaleźć porozumienie z autem z przodu, które teoretycznie również ponosiło jakieś straty na walce kimś, z kim nie walczy o bezpośrednią pozycję. Efektem były 2 niepozorne, ale na pewno niepotrzebne incydenty, które przyniosły czasowe konsekwencje. Pozostaje mieć nadzieję, że Silverstone będzie dla nas nieco mniej problematyczny. Było widać nawet w tym wyścigu, że jesteśmy w stanie powalczyć z większością stawki, więc jeśli uda się uniknąć pecha, możemy być dobrej myśli.

Przemysław Ostrouch:

Rywalizacja na torze Nurburgring zakończona. Pozycja końcowa P29 nie oddaje naszej faktycznej dyspozycji, bo tempo prezentowaliśmy dużo lepsze. Niestety nie ustrzegliśmy się kilku błędów, które mocno komplikowały jazdę. Poza kilkoma incydentami wyścigowymi, zaskoczył nas błąd systemu do ustawiania strategii pitów i Łukasz jeden stint jechał na oponach mocno zużytych, co niestety mogło przyczynić się do incydentu. Pogoda z jednej strony nas nie zaskoczyła, bo spodziewaliśmy się deszczu i suchych warunków, ale jej zmienność już tak. Bywały momenty, że pogoda „odkręcała” się co 30 minut. Podział jazdy wypadł w taki sposób, że Łukasz i Mateusz jechali większość w suchych warunkach, a ja siadałem za kierownicę w warunkach deszczowych, co było słusznym posunięciem ze względu na brak potrzeby „przestawiania się” w stylu jazdy pomiędzy stintami. Podsumowując: jesteśmy bogatsi o nowe doświadczenia, dużo się nauczylismy i wiemy, że to może zaprocentować już za miesiąc na Silverstone.

Łukasz Szakoła:

Pierwsza zapoznawcza runda za nami. W ramach nagrody za zepsute kwalifikacje zostałem wyznaczony do rozpoczęcia wyścigu. Zaczął się on dla nas bardzo udanie, na okrążeniu formującym nie popełniłem żadnego błędu i bez żadnych uszkodzeń dojechałem na prostą startową. Tam niestety nie było już tak miło. Sekundy przed zielonymi światłami, w czasie największego skupienia, do naszego kanału głosowego dołączył znienacka teamowy kabareciarz-gawędziarz Lucjan z propozycją przyjmowania zakładów ile stracę pozycji po pierwszym okrążeniu. Jako wytrawny hazardzista już układałem w głowie wersje zakładów i kwoty za które warto zagrać, ale niestety w tym samym momencie zapaliły się zielone światła i ruszył wyścig. Mózg 40-latka nie działa już tak sprawnie i od zakodowania tej informacji, usunięcia z głowy tabelki z zakładami i wciśnięcia pedału gazu, minęła sekunda… Kierowcy obok, pomimo mojej prośby, że przecież się tylko chwilę zamyśliłem, nie chcieli poczekać i ruszyli z impetem do przodu zostawiając mnie w tyle. Przy dojeździe do pierwszego zakrętu straciłem 3 pozycje. Dziękuję Lucjanie. Pierwsze okrążenie udało się jako tako przetrwać, jednak już na następnym, przy próbie wyprzedzenia mnie przez kierowcę Nissana w środku piątego zakrętu, zostałem wypchnięty poza tor. Próbując opanować uślizg tylnej osi powróciłem na linię wyścigową, gdzie zostałem bezpardonowo obity przez parę aut. Spadliśmy dzięki temu na ostatnią pozycję w stawce. Najmocniejsze uderzenie poszło w przednia część naszego Ferrari i już przy pierwszym dohamowaniu wiedziałem, że szykuje nam się szybki zjazd do aleii serwisowej. Auto prowadziło się bardzo źle i było poddsterowne niczym rasowe Audi R8. Dodatkowo, przy każdym dotknięciu hamulca, mrugało światłami. Jak każdy użytkownik włoskich aut może się domyśleć, awarii uległo to, co w naszych autach pasuje się najczęściej, wiązka elektryczna i ECU. Niestety akurat te części dostarczane są przez niemiecką firmę Bosch i tu nie muszę chyba nic więcej dodawać na temat ich trwałości. Po przejechaniu paru okrążeń postanowiliśmy zjechać na szybki pit stop i zrobić niezbędne naprawy, gdyż traciliśmy zbyt dużo czasu jadąc tak uszkodzonym autem. Na szczęście w naszym zespole mechaników był Pan Andrzej z serwisu Fiata w Łomiankach. Wymianę części firmy Bosch ma on opanowaną do perfekcji, wszak to 90% napraw, które wykonuje w swoim warsztacie. Wymiana całej wiązki poszła więc sprawnie i ruszyliśmy do odrabiania strat. Na tym etapie wyścigu byliśmy już okrążenie z tyłu za czołem stawki. Dalsza część wyścigu przebiegła już w miarę spokojnie, zaliczyliśmy tylko małe wpadki, jak założenie używanego kompletu opon zamiast nowego, zatankowanie auta pod korek niepotrzebnie dodając sobie 50 kg balastu, wiedząc, że za pół godziny i tak będziemy musieli zjechać do pit stopu, podwójną karę przejazdu przez aleje serwisową za drobne przewinienia na torze, obrót na mokrej tarce i zebranie kolejnych uszkodzeń od obijających nas aut i parę innych drobniejszych błędów. Jak na pierwszy wyścig endurance w tak eksperymentalnym składzie, uważam, że nie było najgorzej. Czyste tempo mieliśmy na poziomie top 15, a Przemek w deszczu na poziomie top 5, więc pozwala to z optymizmem patrzeć na następne rundy.

World Tour 2022 – poprzednie wpisy:

Autor: Tomasz Nowak

Zdjęcia: Materiały prasowe

Previous post
Podwójne podium Ferrari w otwierającym wyścigu ALMS w 4H of Dubai
Next post
Fiat Talento Kombi Turismo L2H1 – zaskakująco dojrzały samochód

No Comment

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*

*

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Back
SHARE

10H of Nurburgring: 29. miejsce w generalce i 11. w klasie