Brytyjski dziennikarz motoryzacyjny – Chris Harris – tym razem sprawdził, na co stać Ferrari 488 w najmocniejszym seryjnie produkowanym wydaniu o nazwie Pista.
Włoski supersamochód ma godnych rywali w swoim segmencie, między innymi McLarena 720S oraz Porsche 911 GT2 RS. W dodatku jest bezpośrednim następcą wszem i wobec docenianej 458 Speciale. Poprzeczka od początku była wysoko zawieszona.
488 Pistę napędza 720-konny silnik o pojemności 3,9 litra. V-ósemka oferuje 770 Nm maksymalnego momentu obrotowego, przekazywanego na tylną oś za pośrednictwem automatycznej przekładni. Sprint od 0 do 100 km/h wynosi 2,85 sekundy, a do 200 – 7,6. Prędkość maksymalna to 340 km/h. Pista legitymuje się masą niższa o 90 kg w stosunku do bazowej 488 GTB – 1280 kg. Imponuje także 20-procentowy wzrost siły docisku, co jest zasługą zastosowania m.in. przedniego dyfuzora oraz większego tylnego spojlera o zoptymalizowanym kształcie.
Wszystkie te liczby budzą duży szacunek, przynajmniej na papierze. Wydaje się, że aby wykorzystać choć krztę potencjału 488 Pisty za kierownicę należy posadzić doświadczonego kierowcę, który niejednokrotnie wyciskał ostatnie poty z wyczynowych pojazdów na torze. Jednak jak zauważył Chris Harris, najmocniejsze seryjnie produkowane wydanie 488 jest zaskakująco potulne i spokojnie pozwala na bezpieczne przesuwanie granicy przyczepności na torze, nawet w przypadku mniej obytych kierowców. Poza zamkniętymi odcinkami również daje sobie radę, co zawdzięcza dopracowanemu zawieszeniu oraz przemyślanym elektrycznym kagańcom.
Ferrari 488 Pista może pochwalić się najlepszym silnikiem roku 2018, a także rekordowym czasem przejazdu na francuskim torze Circuit de Nevers Magny-Cours. Nic zatem dziwnego, że poza Chrisem Harrisem, włoski supersamochód doceniły magazyny Motorsport i Top Gear. Co ciekawe, Pista dostępna jest również w wyjątkowym wariancie Piloti, inspirowanym wyścigowym samochodem nr 51, należącym do zespołu AF Corse, który wygrał 2017 FIA WEC.
Autor: Tomasz Nowak
Zdjęcia: Zrzut ekranu z YouTube’a
No Comment