Ferrari F80 to najbardziej zaawansowany technologicznie i najbardziej dojrzały hipersamochód w historii marki. Jego napęd o mocy 1200 KM, będący efektem połączenia podwójnie doładowanego silnika V6 oraz silników elektrycznych, stawia go w gronie najbardziej imponujących maszyn drogowych, jakie kiedykolwiek powstały. Ale F80 to nie tylko liczby – to filozofia działania, inżynieria granicząca z magią i nowa definicja pojęcia „samochód drogowy”.
Chris Harris, który miał okazję prowadzić ten samochód na torze Misano, nie krył podziwu:
To nie jest już tylko kwestia mocy – osiągnęliśmy 1200 koni. Liczy się to, jak samochód wykorzystuje tę moc. Dyferencjał, zawieszenie, opony, hamulce – wszystko działa razem, żeby maksymalnie wykorzystać potencjał w każdym zakręcie.
Ferrari przywróciło fizyczne przyciski w kokpicie – kierownica, zgodnie z nową filozofią marki, porzuca kontrowersyjne panele dotykowe na rzecz klasycznych, klikających przełączników. Wnętrze jest surowe, zdominowane przez karbon i Alcantarę, czyli dokładnie takie, jak powinno być według Harrisa.
F80 wyróżnia się również aerodynamiką – generuje ponad tonę docisku przy 240 km/h, a zastosowany dyfuzor to najprawdopodobniej największy w historii samochodów drogowych. Nadwozie, choć na pierwszy rzut oka proste, pełne jest subtelnych kanałów, skrzydeł i nawiewów. I ponownie wszystko zdaje się być na swoim miejscu, co potwierdzają słowa Chrisa:
Często Ferrari przesadzało z deklaracjami aerodynamicznymi – tym razem to wszystko naprawdę działa.
Na torze samochód zadziwia nie tylko trakcją i precyzją, ale też komfortem prowadzenia. Układ kierowniczy jest zdumiewająco dobry – czuć opór, jakby był to układ hydrauliczny, nie elektryczny. Mimo ogromnej mocy i masy, samochód nie sprawia wrażenia ciężkiego, a reakcja na gaz dzięki zastosowaniu e-turbo jest niespodziewanie dobra. Tryb zawieszenia „soft damper” pozwala nawet cieszyć się jazdą z normalną prędkością. To samochód drogowy. I uwielbiam, że Ferrari to osiągnęło. Ma więcej komfortu niż 296 GTB. To ujawnia, jak niedokończone były podobne samochody konkurencji – AMG, Aston – a Ferrari tymczasem zrobiło coś kompletnie dopracowanego.
Technologia stojąca za F80 to mistrzostwo: V6 o kącie rozwarcia 120°, dwa e-turbo zintegrowane z elektrycznymi silnikami, zawieszenie Multimatic z wewnętrzną przekładnią w każdym amortyzatorze, aktywny dyfuzor i skrzydło. To wszystko razem działa – i to piekielnie dobrze:
Jest absurdalnie skomplikowany, ale jako kierowca nic z tego nie czujesz. Po prostu działa. To najbardziej kompletne auto, jakie Ferrari kiedykolwiek zrobiło. A przez to – najlepszy hipersamochód, jakim jeździłem. Tylko Ferrari mogło stworzyć coś takiego.
Autor: Tomasz Nowak
Zdjęcia: Materiały prasowe
No Comment