Prace blacharskie ruszyły, pierwsza weryfikacja i pierwsze decyzje.
Tylne błotniki były już naprawiane, co wiadome okazało się przy rozbieraniu Fiata – użyto w tym celu reperaturek, jednak zamontowano je niezbyt zgodnie ze sztuką blacharską.
Zamiast wyciąć skorodowane fragmenty starej blachy, nałożono nowe reperaturki na starą i obstawano, a następnie pojawiła się szpachla – dużo szpachli. Decyzja była szybka – robimy solidnie, wycinamy całe błotniki i progi zewnętrzne, które też nosiły ślady ingerencji. Blachy zamówione i lada dzień powinny dojechać. 500-tka po nowym roku wyrusza na piaskowanie podwozia i komory silnika, który będzie można zacząć rozbierać i zrobić pierwszą weryfikację podzespołów.
Czas zabrać się za elektrykę – pierwszym krokiem było wyczyszczenie wszystkich przewodów – szmatka, benzyna i przecieranie przewodu kawałek po kawałku. I tak z całą wiązką. Ł»mudna, ale bardzo ważna praca, bo od razu dokonuje się weryfikacji przewodów, znajduje przetarcia czy pęknięcia izolacji. Następnie czyszczenie i zalutowanie połączeń przewodów z konektorami. Część z nich zastąpiłem nowymi z uwagi na jakość ich zaciśnięcia – widać, że ktoś wcześniej już coś kombinował. Wymieniłem całe odcinki przewodów, które były łączone na skrętkę. Wiązka oświetlenia przedniego była już wymieniana, jednak nie zastosowano odpowiednich przekrojów przewodów, szczególnie do podłączenia reflektorów.
Skutkiem tego jest decyzja wymiany całej wiązki przedniej. Dla uniknięcia strat przepływu prądu i jednocześnie nieobciążania przewodów, zastosowałem przekroje 1,5 mm. (do reflektorów). Wymieniłem jednocześnie konektory i kostki do połączenia z żarówką. Wszystkie połączenia zalutowanie i zabezpieczone wazelina techniczną.
Prace nad wiązka prowadziłem z oryginalnym schematem, jednak przy wymianie sporej ilości przewodów i zastąpieniu ich w kilku przypadkach innymi kolorami, stworzyłem własny schemat elektryczny, który będzie odpowiadał mojej 500-tce, co ułatwi kiedyś szybką weryfikację ewentualnych usterek elektrycznych.
Przebijając się przez plątaninę przewodów cały czas napotykałem na „modyfikacje”: przewody ucięte albo biegnące donikąd. Krok po kroku z nosem w schemacie wróciłem do oryginału połączeń. Część wiązki została sprawdzona na sucho przez podłączenie odbiorników na krótko – mam nadzieję, że po zamontowaniu całości wszystko będzie działało poprawnie, a właściwie świeciło.
Fiat 500 został wyposażony w prądnicę, co wystarczało w latach, kiedy nie trzeba było poruszać się na światłach przez cały dzień. Słaba prądnica w połączeniu ze świecącymi się reflektorami i pozostałymi odbiornikami prądu nie jest w stanie należycie naładować akumulatora, po za tym jasność świecenia żarówek jest niewystarczająca.
Długo wahałem się nad modyfikacją, która nie występowała w 500-tkach, a dotyczy zamiany prądnicy na alternator. Dla bezpieczeństwa i komfortu akumulatora decyzja zapadła – montuję alternator, ale tak, by szybko można było wrócić do oryginalnej prądnicy. Wróciłem do wiązki elektrycznej w celu przerobienia przewodów do podłączenia alternatora.
Alternator posiada wbudowany regulator napięcia i oryginalny jest zbędny. Stary regulator jednak pozostaje na swoim miejscu – tak jak przewody, które nie zostaną podłączone do alternatora.
Wrysowałem na schemacie podłączenie opcjonalne alternator zaznaczając jednocześnie, jak szybko powrócić do oryginalnej prądnicy.
Zakup nowego alternatora to wydatek grubo ponad 300 złotych, używanego od 40zł.
Postanowiłem nabyć używany, a następnie zregenerować go, nawet jeżeli będzie sprawny.
Do zmiany prądnicy na alternator należy zakupić również oblachowanie przednie silnika. Alternator ma inne rozmieszczenie szpilek, które trzymają jego tylną część od strony wentylatora. Zakupiony sprzęt dotarł i zabrałem się za demontaż.
Po rozebraniu alternatora, korpus został poddany kąpieli w nafcie. Podczas naftowego jacuzzi zrobiłem weryfikacje części do wymiany. Potrzebne okazały się nowe łożyska, szczotkotrzymacz, regulator napięcia i mostek diodowy. Obudowę oczyściłem i przystąpiłem do montażu alternatora. Po złożeniu przeprowadziłem próbę sprawności w warunkach domowych.
Do testu, potrzebny jest akumulator, kilka przewodów i żarówka z oprawką.
Z akumulatora na obudowę alternatora podpina się (-), na styk szczotkotrzymacza (+).
Do śruby alternatora (B+) podłącza się żarówkę, drugi koniec żarówki do obudowy alternatora. Potem trzeba mocno ręcznie zakręcić piastę koła pasowego i patrzeć, czy żarówka się lekko żarzy. Jeżeli żarzy tak, to na 99% alternator jest sprawny, 1% niepewności to diody wzbudzenia, które przy tej próbie nie biorą udziału. Na wszelki wypadek wlutowałem nowe diody i zakładam, że są sprawne.
Zapraszam do kolejnej relacji z prac remontowych.
W następnej części przedstawię regenerację i montaż flenterków i kilka innych ciekawostek z remontu.
CDN.
Tekst i zdjęcia: Maciej Słupecki, Fiat 500 Poland
Cały cykl:
No Comment