Na Litwie porządnie sypnęło śniegiem, co też umożliwiło pewnej parze zagospodarowanie swojego czasu w dość nietypowy sposób. Poświęcili go bowiem na stworzenie pełnowymiarowej rzeźby LaFerrari. I trzeba przyznać, że wyszło to całkiem nieźle.
Wszystko w myśl zasady: jeśli nie możesz czegoś kupić, spróbuj zbudować to sam. Praca nad pełnowymiarowym supersamochodem stworzonym ze śniegu zajęła ponad 2 dni. Po skrupulatnym dopracowaniu kształtu nadwozia, przyszła pora na ostatnie szlify w postaci malowania nadwozia, które pokryto czerwoną farbą, a niektóre akcenty i dach – czarną. Pod koniec para radośnie oznajmiła: „Teraz już nikt nie zaprzeczy, że Ferrari stoi na naszym podwórku”. Gdyby jeszcze dało się do niego wsiąść i odpalić blisko 1000-konny silnik… Co istotne, do pomalowania wykorzystano ekologiczną farbę, nieszkodliwą dla środowiska.
LaFerrari to nie lada gratka dla wszystkich fanów motoryzacji, a w szczególności Tifosi. W latach 2013-2018 powstało zaledwie 710 sztuk, w tym 500 coupe i 210 roadsterów o nazwie Aperta. Auto konkurowało w jednej lidze z takimi hipersamochodami, jak McLaren P1 i Porsche 918 Spyder. Sercem pojazdu był silnik 6.3 V12, współpracujący z 7-biegową przekładnią automatyczną oraz jednostką elektryczną. Układ rozwijał potężne 963 KM i 900 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Osiągnięcie pierwszej setki ze startu zatrzymanego zajmowało mniej niż 3 sekundy. Druga i trzecia pojawiają się na liczniku po, odpowiednio, 7 i 15 sekundach od ruszenia z miejsca. Prędkość maksymalna wynosi ponad 350 km/h. Jeden z właścicieli zdołał się rozpędzić do licznikowych 372 km/h na niemieckiej autostradzie.
Autor: Tomasz Nowak
Zdjęcia: Materiały prasowe
1 Comment
Jak na tak krótki czas pracy rzeźba robi niesamowite wrażenie, brawa za pracę. Aż żal że zostanie po nim tylko kolorowa (ale na szczęście eko) plama.