„Wciąż widzę to zdjęcie, jak gdybym oglądał je przed chwilą” – pisze Len Frank, amerykański pisarz, który niejedno swoje wspomnienie lub impresję poświęcił włoskiej motoryzacji i Alfa Romeo. „Pamiętam je: Nino Vaccarella, który na Sycylii jest prawdziwym bohaterem, pędzi w moją stronę w niskim, czerwonym Ferrari; był to chyba 275 P2. Wychodzi z lewego zakrętu, na zjeździe ze wzgórza. Wóz widać na tle kamiennego muru, może domu. Wokół stoją grupami miejscowi – patrzą na mknące Ferrari i machają do swego idola. Na ścianie widnieje wymalowany napis: „VV Nino”. Od dawna nie mogę znaleźć tej fotografii; obawiam się, że przepadła na dobre”.
Wiele lat po zdarzeniach ukazanych na zdjęciu Frank znalazł się na tych samych drogach okręgu Madonie – tam, gdzie rozgrywany był legendarny, najstarszy i przez wiele lat najważniejszy wyścig drogowy Włoch – Targa Florio. Jako dziennikarz motoryzacyjny testował nowe Volvo 740. „Nic, żadne zdjęcia, mapy, opisy ani relacje nie przygotują cię na to, co tam spotkasz” – przyznawał. Te drogi budował diabeł w atakach złośliwej pasji. Kładzione bez nadbudowy, wiernie, uskok po uskoku odtwarzają profil gór. Wściekle oplątane o suche, ostro cięte skały, są pełne nagłych załamań, podrzucają tuż przed ślepymi nawrotami, wynoszą na opadających, ciasnych łukach. Zakręty wymagające bicia kierownicą o opór w obie strony ciągną się bez końca, a gdy z mdlejącymi ramionami pokonałeś jeden grzbiet, z przełęczy widzisz przed sobą sześć następnych. Stara, lokalna droga przez górskie miasteczka, przepiękna w dzień, po zmroku staje się koszmarem. Między Caltavuturo, na południowym krańcu odcinka, a Collesano i dalej na schodzącym ku morzu szlaku do Campofelice jest tylko jedna prosta. Nawierzchnia raczej dobra, tylko miejscami osypana kamienną kaszą.
„Targa Florio, ostatni łącznik ze światem dawnej, bohaterskiej motoryzacji” – myślał Frank, testując Volvo. „Krajobraz, który nie zmienił się od czasów Greków i Fenicjan; wieśniacy, którzy zmienili się niewiele”. I nagle, wjeżdżając do Collesano, o mało nie wypadł z jezdni, bowiem zamiast w jej światło, wpatrywał się w kamienny mur na zewnętrznej lewego łuku. Na murze widniał wymalowany napis: „VV Nino”. Znalazł się w miejscu ze swojej zagubionej fotografii. Teraz on był Vaccarellą w zakręcie.
Tym razem wzdłuż drogi nie było ubezpieczających snopów siana, nie było kibicujących mężczyzn z okolicznych wiosek, no, i nie było prawdziwego Nino. Bohater i idol Sycylijczyków, Vaccarella, prowadził w tym okresie prywatną szkołę w Palermo. Urodzony w tym mieście w 1933 r., po długiej karierze kierowcy wyścigowego został prawnikiem i powszechnie znaną osobą publiczną. Na Sycylii nietrudno o prawdziwy autorytet, jeżeli jest się trzykrotnym zwycięzcą Targa. Nino po raz pierwszy triumfował w Madonie w 1965 r. na Ferrari 275; po raz drugi w 1971 r. na Alfa Romeo 33/3, w parze z Toine Hezemansem, trzeci raz w 1975 r. z Arturo Merzario, także na wyścigowej Alfie 33. Wygrywał na 33 na Mugello we Florencji i w Daytona, w Imola i w Coppa di Enna koło Pergusy, w samym środku Sycylii. Na Giulii GTA 1600 zajął 1 m. w klasyfikacji generalnej w wyścigu 6 godzin Nürburgringu. Ścigał się też na Ferrari, Maserati, na Matrach i na Fordach GT-40. Na Ferrari 275 zwyciężył w 1964 r. 24 godziny Le Mans. W Formule 1 jeździł na Lotusie-Climax 24. A w latach 80-tych zyskiwał coraz mocniejszą pozycję w Radzie Miejskiej Palermo. Dziś pełni funkcję burmistrza tego miasta.
No Comment